W tym tygodniu Sejm zapoznał się z doroczną informacją o działalności Rzecznika Praw Obywatelskich. RPO jest ważnym urzędem, który wedle konstytucji stać ma na straży przestrzegania przez organy publiczne praw i wolności obywatelskich. Nie chodzi tu o jakieś uniwersalne prawa człowieka i międzynarodowe konwencje ale o prawa i wolności opisane Konstytucją RP oraz innymi aktami prawa obowiązującymi w naszym kraju.
Kadencja RPO trwa 5 lat, choć może być odwołany wcześniej przez Sejm. Do roku funkcję tę pełni Adam Bodnar, wybrany głosami jeszcze poprzedniej koalicji parlamentarnej. Środowiska głęboko lewicowe rozpływają się w wychwalaniu jego zalet i osiągnięć. Konserwatywni obserwatorzy jego poczynań nie zostawiają na Panu Bodnarze suchej nitki. Choć teoretycznie obrona praw obywatelskich mogłaby być realizowana równie dobrze przez osobę o dowolnych poglądach, bo przecież chodzi o przestrzeganie prawa a nie kierowanie się światopoglądem, to w praktyce okazuje się, że interpretacja prawa jest w wykonaniu RPO bardzo tendencyjna. Bodnar jest nieobiektywny, wykazuje się brakiem profesjonalizmu i często staje się rzecznikiem i lobbystą homoseksualnej propagandy. Przykładów tej działalności jest wiele, ja posłużę jednym z nich:
Sprawa Łódzkiego Drukarza, który odmówił wydrukowania materiałów promujących organizację LGBT (skrót od lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów). RPO swoimi działaniami doprowadził do skazania drukarza przez sąd rejonowy, uznał, że drukarz ma obowiązek drukowania materiałów LGBT, choćby uważał takie materiały za szkodliwą społecznie promocję zboczeń seksualnych. Według RPO drukarz dopuścił się dyskryminacji osób LGBT, a jako, że wszelka dyskryminacja jest zakazana, uznał działanie drukarza za przestępstwo. Tak to mniej więcej tłumaczył, gdy zapytałem go o tą sprawę z mównicy sejmowej. Porównał to jeszcze do np. odmowy sprzedaży butów w sklepie obuwniczym osobie niepełnosprawnej.
To tłumaczenie pokazuje jak bardzo RPO nie rozumie, na czym polega tolerancja i zakaz dyskryminacji. Bo przecież drukarz nie odmówił drukowania dlatego, że druk zamawiał homoseksualista! Nie, nie, nie! Gdyby przyszedł do niego homoseksualny klient i zamówił wydruk obrazka z kwiatkami albo plakatu z samochodem sportowym to by drukarz wydrukował, nawet gdyby wiedział, że drukuje dla człowieka, którego uważa za zboczeńca. Gdyby odmówił ze względu na upodobania łóżkowe klienta to byłaby dyskryminacja. A on odmówił ze względu na treść promującą (w jego najgłębszym przekonaniu) zboczone zachowania seksualne i odmówiłby nawet gdyby prosił go o to heteroseksualny klient. Zrobił to w zgodzie z własnym sumieniem. Nie ma tu żadnej dyskryminacji! A jeśli jest to raczej w zachowaniu RPO. To Adam Bodnar swoim zachowaniem dyskryminuje obywatela drukarza i gwałci konstytucyjne prawo wolności sumienia.
Dlatego, w moim głębokim przekonaniu, nie powinniśmy pozwalać Panu Adamowi Bodnarowi piastować tego konstytucyjnego urzędu. Powinniśmy go po prostu odwołać. No może nie jest to takie proste, bo same głosy PiS-u nie wystarczą, potrzeba 3/5 głosów. Myślę jednak, że także w posłach opozycyjnych znaleźlibyśmy poparcie, nawet w PO i PSL-u znajdą się osoby, które nie popierają agresywnej propagandy LGBT. Mam nadzieję, że nie będziemy bać się oskarżenia „o nie wiadomo jakie tam złe intencje”. Rzecznik Praw Obywatelskich jest bowiem potrzeby społeczeństwu. Ale taki rzecznik, który będzie dbał o prawa obywateli a nie je łamał.