
Rok temu w marcu trafiłem wraz z rodziną na kwarantannę. W kraju było wtedy dopiero kilkadziesiąt przypadków potwierdzonego zakażenia. Okazało się, że brałem udział w spotkaniu, na którym był obecny Minister Woś, u którego stwierdzono Covid. Kwarantanna trwała wtedy aż 2 tygodnie, a w ostatnich dniach wszyscy mieliśmy zrobione testy wymazowe. Okazało się, że nie byliśmy zakażeni. Taką samą kwarantanną objętych zostało kilkadziesiąt rodzin osób, które spotkały się z ministrem. Było niewiele przypadków w Polsce, Sanepid mógł działać wtedy bardzo ostrożnie i skrupulatnie śledzić kontakty.
Zupełnie inaczej reagowaliśmy także na Covid jako społeczeństwo. Zdawaliśmy sobie sprawę z zagrożenia, które widzieliśmy na ekranach telewizorów gdy relacjonowano śmiercionośne żniwo wirusa z Włoch i Hiszpanii. Prezentowano informacje o tysiącach ofiar, pokazywano szpalery trumien. To powodowało zrozumienie społeczeństwa dla obostrzeń sanitarnych, a nawet przy braku zrozumienia dużą dozę zaufania, że tak trzeba.
Fakt, że trafiłem na kwarantannę, starał się wykorzystać pewien prominentny polityk opozycji z terenu powiatu wołomińskiego. Radny PO zaczął publicznie ogłaszać jakie to zagrożenie ja i moja rodzina sprowadziliśmy na lokalną społeczność. W mediach społecznościowych chciał wyręczać sanepid w postępowaniu epidemicznym i badaniu kontaktów. Wtórowali mu lokalni działacze partyjni. Było to z jednej strony przykre dla mojej rodziny, z drugiej nie przyniosło spodziewanych zysków politycznych Panu radnemu. Jego nadzieje na to, że wykorzysta politycznie moją ewentualną chorobę prysły w momencie gdy okazało się, że byłem zdrowy. Mam nadzieję, że po roku żałuje on swojej głupoty, że robił nagonkę na moją rodzinę.
Pierwsza fala koronawirusa, którą wspomniałem powyżej była dla Polski łagodna. Dopiero druga, jesienna fala zebrała prawdziwie śmiercionośne żniwo. Dziesiątki tysięcy ofiar wirusa było wynikiem znacznego poluzowania samodyscypliny społecznej. Po prostu Polacy w dużej części zaczęli już od wakacji lekceważyć zagrożenie. Pojawiły się nawet teorie, że my jesteśmy po prostu odporni na wirusa, czego dowodem miała być dużo lepsza sytuacja Polski w czasie pierwszej fali. Okazało się to złudne. Odeszło już wiele osób, które znałem, myślę, że prawie każdy znał kogoś, kto umarł na Covid.
Dopiero co udało się zatrzymać drugą falę, a już rośnie trzecia. Spodziewane wzrosty dzienne liczby nowych wykrytych przypadków są bardzo wysokie i niestety spodziewać się trzeba także podążającej za falą zachorowań – fali zgonów. Wszystko zależy od nas, od tego, czy każdy z nas podejmie walkę, czy ją odpuścimy. Widzimy wokół nas osoby, które nie noszą maseczek ani nie zachowują dystansu. Znamy osoby w naszym otoczeniu, które lekceważą dezynfekcję lub częste mycie rąk. Zwracajmy sobie uwagę. Sami zachowujmy zasady. Nie dajmy się zwieść obojętności, która naturalnie pojawia się po miesiącach napięcia. Dbajmy o siebie i innych. Ten wirus wciąż zabija.